sobota, 16 września 2017

Skromne zwycięstwo seniorów

Prądniczanka Kraków - Grębałowianka Kraków 0:1 (0:1)

Sędziował: Tomasz Żelazny oraz Tomasz Patalita i Artur Powroźnik asystenci
Bramka: Kacper Frydecki 31'
Kartki żółte:Matyja, Stępak - Lis

Prądniczanka: Szwiec - Jewuła, Stępak (71 Paszkiewicz), Matyja, Olkuski, Kostuj (78 Matys), Pępkowski, Wadowski, Sędłak, Jeleń, Sadowski. Na ławce pozostali Niestój, Błoński, Nęciński. Trener Jacek Matyja.
Grębałowianka: Ligara (46 Herdzik) - Lis, Kowalski, Jańczyk, Wiatr - Siedlecki, Liberacki (78 Pietruszewski), Krawczyk (83 Ficek), Kobiec - Frydecki (58 Kozioł), Kaczmarski (70 Lampart). Na ławce pozostali Florkowski i Franczak. Trener Tomasz Bernas.


Mecz odbył się na stadionie Grębałowianki, chociaż w roli gospodarza wystąpił zespół Prądniczanki, którego obiekt sportowy jest w modernizacji.
Skromne zwycięstwo lidera tabeli klasy okręgowej w grupie I należy uznać za sukces, gdyż młody zespół trenera Jacka Matyi, chociaż nie odnosił jeszcze znaczących wyników w dotychczasowych meczach ligi, to dziś pokazał futbol w dobrym wydaniu i drużyna Tomasza Bernasa nie była do końca pewna trzech punktów. W grze Prądniczanki zabrakło tylko najważniejszych elementów piłkarskiego rzemiosła - wykończenia akcji ofensywnych celnymi strzałami, a których więcej posiedli piłkarze Grębałowianki. Jednak gra lidera nie zachwyciła kibiców, lecz porzekadło "zwycięzców się nie sądzi" powinno być tu zastosowane.
Jedyna bramka padła w 31. minucie, wówczas nastąpiła kontra Grębałowianki, podanie w pole karne i odbita piłka przez obrońcę trafia w nogi Frydeckiego, po czym skierowała się do siatki bramkowej Prądniczanki.
Podopieczni trenera Bernasa mieli kilka okazji do podwyższenia wyniku zawodów. Należy wymienić choćby te sytuacje w wykonaniu Liberackiego w 57. minucie, gdy po mocnym uderzeniu z dalszej odległości bramkarz z trudem wybija piłkę na rzut rożny, oraz Kozioła, który w 74. minucie będąc sam na sam trafia futbolówką w bramkarza.
Gratulacje dla zwycięzców, ale duże uznanie należą się zespołowi Prądniczanki, ich gra mogła się podobać, pod koniec meczu zepchnęli do defensywy rywali i do ostatniego gwizdka sędziego ambitnie i walecznie dążyli do zdobycia wyrównującej bramki. /tekst i zdjęcia Zdzisław Wagner/

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz